Pozwól mi to wyłożyć po swojemu.. Jeździsz na desce. Twierdzisz, że się tym zajmujesz. Nie zarabiasz na tym. Nie przyda Ci się to w przyszłym ani teraźniejszym życiu. Nie robisz niczego „pod publikę” i nie masz ochoty na bycie znanym z powodu, który ciężko wyartykułować.
Kilka godzin nierzadko całe dnie jak mówisz spędzasz na jeżdżeniu w ciąż po tym samym miejscu wygiętym w literę „U” nie przekraczającym długością paru metrów. Czasami pokonujesz schody ślizgając się po poręczy.
Jest to niebezpieczne, ale twierdzisz, że lubisz ten dreszczyk emocji - to ryzyko. Jednocześnie nosisz mnóstwo ochraniaczy, a w razie wypadku będziesz korzystać z pomocy medycznej odrzucając jednocześnie ryzyko prawdziwego zagrożenia.
Wychodzi na to, że to co robisz jest kompletnie pozbawione sensu. Jeżeli nie mam racji, jeżeli gdzieś popełniłem jakiś błąd popraw mnie. Może jest jeszcze coś przez co nie mogę Was zrozumieć..
...
Rozumiem.
Pozdrawiam wszystkich studentów :3 z okazji 1 października.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz